Kwiaciarnia – pomysł na biznes, czyli o tym jak zamienić kwiaciarnię w wyjątkowe miejsce i ciekawy sposób na życie. Rozmawiam z Ewą Klimek właścicielką Floral Concept Store – pracowni florystycznej w Krakowie.

Są wszędzie, w każdym mieście małym i dużym. Na każdym osiedlu, ulicy, ryneczku. Zazwyczaj nie przykuwają uwagi niczym szczególnym. Zaglądamy tam najczęściej od święta, kiedy potrzebujemy dodatku do prezentu. Kwiaciarnie, bo o nich będzie dzisiaj mowa, wpisane są w krajobraz każdej miejscowości.

O tym jak można uczynić kwiaciarnię wyjątkowym miejscem w którym powstają kwiatowe dzieła szitki, jak z pasji zrodził się fantastyczny pomysł na życie i biznes oraz oczywiście o sposobach reklamy i marketingu, porozmawiam dzisiaj z Ewą Klimek właścicielką pracowni florystycznej Floral Concept Store w Krakowie.

Piękne kwietniowe przedpołudnie w ogródku Restauracji Dynia Resto Bar w Krakowie. Ewa je późne śniadanie, a ja cieszę się, że znalazła czas, by porozmawiać o swojej pracy. Wczoraj wróciła ze szkolenia w Warszawie, a za kilka dni rozpoczyna się w branży gorący sezon i nie miałaby czasu na siedzenie i gadanie. Korzystam więc z chwili. Jestem podekscytowana spotkaniem, bo to mój debiut jeśli chodzi o wywiady. Witamy się i prosimy o kawę. Możemy zaczynać.

MN Ewa, interesuje mnie skąd pomysł akurat na pracownię florystyczną, ponieważ studiowałaś historię sztuki?

EK– Tak, studiowałam historię sztuki ale ze względu na sytuację rodzinną, jej nie skończyłam. Bardzo wcześnie pojawił się na świecie mój syn Jan i co innego nagle stało się dla mnie ważne, rodzina. Chciałam spędzać z synem i mężem jak najwięcej czasu. Tym bardziej, że mąż ciężko pracował, był w trakcie rozwijania dwóch biznesów. Może jeszcze kiedyś wrócę do tematu studiów, gdyż historia sztuki zawsze mnie fascynowała.

Miłość do kwiatów, roślin i natury zaszczepili we mnie dziadkowie. Wychowywałam się z nimi i dziadek codziennie zabierał mnie na działkę i uczył ogrodnictwa. Miał szklarnię w której hodował rośliny. Obcowanie z naturą było dla mnie czymś naturalnym od zawsze.

MN- Czyli wszystko układa się w całość. Pracownia florystyczna którą prowadzisz jest wypadkową miłości do sztuki i kwiatów. W kompozycjach kwiatowych które tworzysz to widać.

EK -Tak, dokładnie tak. Cieszę się, że to widać. Znów wrócę do dzieciństwa, Moja babcia miała dla mnie bardzo dużo czasu. Mieszkaliśmy niedaleko domu kultury i babcia zapisała mnie na wszystkie możliwe zajęcia: tkanie, ceramikę, haftowanie, szycie, warsztaty aktorskie, balet. Stąd się wzięło poczucie estetyki, wrażliwość na piękno i radość tworzenia z przeróżnych materiałów. Teraz są to kwiaty.

MN – Skąd czerpiesz inspiracje?

EK – Śledzę działania florystów zagranicznych, jak również interpretuję trendy z innych dziedzin np. mody, designu, architektury, sztuki i przetwarzam je na własne potrzeby, a także cały czas poszukuję własnego stylu. Wsłuchujemy się bardzo w potrzeby naszych klientów. Oznacza to, że każda tworzona przez nas kompozycja kwiatowa, jest tak naprawdę niepowtarzalna i spersonalizowana pod konkretną osobę. Zawsze staram się proponować klientom coś indywidualnego i dopasowanego pod nich konkretnie. Zawsze dokładnie wypytuję klientów o upodobania do konkretnych kwiatów, kolorów. Staram się poznać swojego klienta.

Kiedyś np. obserwowałam karykaturzystkę, rysującą portrety i pomyślałam sobie, że możemy przecież tworzyć boxy i twarzami bliskich osób. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Wymyśliłam, że powysyłam te boksy do znanych blogerek. Wysłałam łącznie 49 boxów. W zamian blogerki wspomniały o nas na swoich blogach.

MN – To bardzo podobny trend jak teraz w reklamie. Są one tak bardzo spersonalizowane, że np. Facebook zmuszony został tę personalizację ograniczyć.

MN – Jak to się wszystko zaczęło? Skąd pomysł na taki biznes?

EK – 14 lat temu. Wcześniej robiłam kompozycje kwiatowe hobbystycznie, dla siebie i znajomych. Zaczęłam jednak otrzymywać coraz więcej poważnych zamówień i tak to się zaczęło. Skończyłam szkolenia u Pani Grażyny Korzekwy, a pierwsze swoje realizacje robiłam dla potrzeb “Dyni” (Dynia Resto Bar w Krakowie – przyp red). Tu się wszystko zaczęło. Tu spotkałam klientów, którym tak bardzo podobały się moje dekoracje, że poprosili mnie o realizację wesela w Hotelu Starym w Krakowie i to było już duże wyzwanie. Bardzo się denerwowałam ale się udało. Później robiłam dekoracje dla największych hoteli w Krakowie, oprócz wymienionego były to np. Hotel Pod Różą, czy Copernicus. Dzięki temu mogłam obsługiwać najznamienitszych gości takich jak np. Waclaw Havel, czy św. Jan Paweł II.

Pierwszą własną kwiaciarnię miałam w Pasażu 13. Tam się narodził Floral Concept Store, który później przeniosłam w obecne miejsce, czyli na ul. Rajską 20 w Krakowie.

MN – z jakich form reklamy korzystasz i czy masz konkretną strategię marketingową.

EK – Niewątpliwie najmocniejszą naszą stroną jest marketing szeptany. Zadowolony klient, który nas poleca. Wspieramy się oczywiście reklamą standardową. Od lat korzystamy z Facebooka i Instagrama. Zajmuje się tym konkretna osoba w firmie. Widzimy, że to ma sens i przynosi skutek. Nasza działalność oparta jest na zdjęciach ponieważ ludzie kupują oczami. Z dużymi agencjami reklamowymi nie współpracuję, ze względu na proponowane zawrotne kwoty i dość słaby skutek.

Sporadycznie więc, prosimy o pomoc agencję reklamową ale to przy okazji okazjonalnych kampanii np. w zakresie remarketingu. Korzystam wtedy z pomocy małej agencji z Warszawy, do której mam zaufanie. Wspólnie np. przeanalizowaliśmy sprzedaż w konkrentych miesiącach w roku i zrobiliśmy udaną kampanię Adwords sklepu internetowego.
Współpracuję także z kilkoma blogerkami. Często blogerzy sami się do mnie odzywają z propozycją opisania Floral Concept Store na blogu. To miłe i bardzo korzystne dla naszego wizerunku.

MN – Przejdźmy do pomysłu założenia sklepu internetowego. Prowadzisz sklep z kwiatami, gdzie można kupić konkretny bukiet, czy np. stworzone przez Ciebie dedykowane boxy z kwiatkami. Czy sprzedaż jest satysfakcjonująca?

EK – Ze sklepem wiążę spore nadzieje. Na razie sprzedaż jest ale jeszcze nie na takim poziomie, którego bym oczekiwała. Największa sprzedaż jest oczywiście przed konkretnymi okazjami, np. Dzień Matki. W sklepie jest ok 1000 produktów ale stale się rozwijamy. Mamy klientów z całego świata, którzy zza granicy zamawiają bukiety do osób w Polsce. Wysyłamy nasze boxy na teren całej Polski!

MN – Zauważyłam również, że przywiązujesz ogromną wagę do tego, by Twoje logo było na opakowaniach, foliach, boxach. Dbasz bardzo o wizerunek. Ktoś Ci to podpowiedział?

EK – Kilka ładnyh lat temu odkryłam, nieżyjącą już niestety, florystkę Jane Packer, która chyba jako jedna z pierwszych założyła taki sklep internetowy. Z niej czerpałam inspiracje i to ona była autorytetem w branży. Ona uważała, że najważniejsza jest marka, najważniejszy jest brand. Mówiła to już ponad 10 lat temu. Teraz każdy o tym wie ale wtedy to było dla mnie prawdziwe odkrycie. Dlatego idąc za jej radą kładę nacisk na to, by logo Floral Concept Store było na wstążkach, naklejkach, opakowaniach itp.

MN – Nie boisz się plagiatów swoich pomysłów przez konkurencję?
EK – Ja mam do tego bardzo luźne podejście. Dostałam kiedyś maila z informacją, że ktoś mnie kopiuje. Było to nawet miłe uczucie (śmiech). Rozumiem takie postępowanie. Jeśli ktoś u mnie pracował, a potem poszedł “na swoje”, to mu kibicuję, a często nawet współpracujemy. Tak jak wspomniałam wcześniej, w tym fachu, pewnych rzeczy nie można się nauczyć, czy skopiować, trzeba je czuć. Dlatego nie obawiam się utraty klientów i konkurencji.

MN – Jak już wcześniej wspomniałaś pracę pracowni florystycznej cechuje pewna sezonowość. Czy wobec tego przygotowujesz jakieś specjalne akcje promocyjne przed tym okresem, czy prowadzisz działania reklamowe w sposób ciągły?

EK – Nie będę oryginalna jeśli powiem, że “reklama jest dźwignią handlu” ale w stu procentach się z tym zgadzam, dlatego staram się reklamować cały czas. Nie uważam, że reklama powinna być sporadyczna. Przykładem jest firma Coca Cola, którą każdy zna i która nie musi się reklamować, a jednak to robi.

MN – Powiedz mi, teraz jesteś właścicielką i nie wykonujesz wszystkich zamówień osobiście. Masz pracowników. Ciekawi mnie jakie cechy i umiejętności muszą posiadać osoby, które zatrudniasz, aby tworzyły kompozycje kwiatowe, które sygnujesz swoim nazwiskiem?

EK -Szukam osób ze zdolnościami manualnymi i dużą wyobraźnią. Najważniejsze są dla mnie cechy, których nie można się nauczyć, a mianowicie: wyczucie stylu, smaku, łączenia kolorów, zachowanie proporcji itp., a nie sam warsztat. Warsztatu można się nauczyć.

MN – Jaki jest teraz trend w branży florystycznej? Czy można powiedzieć, że cały czas się rozwijasz?

EK – Potrzeba rynku wymaga coraz szerszej obsługi np. eventów, tzn. coraz częściej firmy proszą by świadczyć usługę jako całość, czyli mam nie tylko tworzyć kompozycje z kwiatów ale również dobrać tkaniny, ceramikę, oświetlenie itp. Firmy zamawiające, coraz częściej proszą nawet o wymyślenie tematyki całego wystroju i tym również się zajmujemy. Wszystko musi razem współgrać, dlatego cały czas się uczę. Właśnie wróciłam z Warszawy ze szkolenia z tworzenia scenografii. Aktualnie np. zajmuję się ciekawym projektem, który polega na tym, że musimy wymyślić i zrealizować dekorację, do filmu który otrzymaliśmy wcześniej.
Staram się również cały czas wprowadzać nowe produkty do sprzedaży, zaskakiwać nowościami naszych klientów. Np. boxy komunijne z krzyżykiem. Dość kontrowersyjny pomysł ale się spodobał i został zaakceptowany przez klientów.

MN – Twoja praca wykracza daleko poza granice, które sobie wyobrażałam przed tym spotkaniem, daleko poza same bukiety z kwiatów i pracę kwiaciarni w potocznym rozumieniu tego słowa.

EK – Bardzo się cieszę, że tak jest. Dzięki temu moja praca jest twórcza, ciekawa ale i trudna. Trudna ponieważ wiąże się z emocjami moimi i ludzi dla których pracuję. Jeżeli mam do czynienia z uroczystościami osobistymi, takimi, jak np. ślub, to emocje obu stron są niewiarygodnie duże. Zawsze towarzyszy mi niepokój, czy to co zrobiłam się spodoba, czy trafiłam w gusta. Często po takim wydarzeniu jestem emocjonalnie wyczerpana.

Ewa Klimek (z prawej) i Ja

MN – Jak widzisz Floral Concept Store za powiedzmy 10 lat? Czy myślałaś o tym?

EK – Myślałam o tym i chciałabym być bardziej online. Sklep internetowy jest tym, co chciałabym rozwijać. Zdecydowała o tym przede wszsytkim wygoda. Jasne i konkretne zamówienie, szybka płatność i wysyłka. Będziemy robić krókie kolekcje butikowe, tak jak w modzie. Mam głowę pełną pomysłów i chcę je realizować.

MN – Życzę Ci zatem tego z całego serca i dziękuję, że zechciałaś ze mną spotkać. Mam nadzięję na kolejne miłe spotkanie za jakiś czas. Z pewnością będzie o czym porozmawiać i znów mnie zaskoczysz swoimi pomysłami.

EK – Dziękuję również.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *